W dowolną noc, kiedy na niebie będzie widoczny półksiężyc, włącz Winampa, iTunes czy jakiś inny program do odtwarzania muzyki, jaki masz na komputerze, posiadający opcję losowania utworów. Opróżnij swój umysł, przestań myśleć i ciągle trzymaj przycisk przewijania. Jeżeli będziesz mieć pecha, to włączy się piosenka "Teraz ja jestem Twoim problemem.mp3". Przez pierwszą minutę będzie jedynie całkowita cisza.
Kiedy jednak zaczną się krzyki, zamknij oczy i NIE OTWIERAJ ICH ZA ŻADNĄ CENĘ! Przerażające obrazy trupów i niewyobrażalnego zła wypełnią Twój umysł. Będzie się to działo przez pełne siedem minut w akompaniamencie upiornej symfonii wrzasków, kiedy piosenka będzie wciąż trwać.
Jeśli, powtarzam, JEŚLI przetrwasz przez ten siedmiominutowy koszmar, ockniesz się na opuszczonej stacji Greyhound. Na drugim końcu stacji będzie stał mężczyzna bez twarzy, który zaproponuje Ci papierosa. Jeśli odmówisz, oczy Ci się otworzą, dźwięki ustaną i to wszystko się skończy. Jeśli jednak przyjmiesz go, mężczyzna wyjawi Ci sekret ludzkiego życia.
Kiedy już skończysz palić, wyjmij bilet z jego kieszeni i wejdź do pierwszego autobusu, który przyjedzie na stację. Obudzisz się wtedy z powrotem we własnym domu i stwierdzisz, że minęło dokładnie dwanaście minut od chwili rozpoczęcia piosenki. Jedyny problem jest w tym, że każdy, kto przez to przeszedł, oszalał od właśnie zdobytych informacji.
Ostrzegam, że lepiej, aby Ci się udało; teraz z każdej lśniącej powierzchni - nieważne, czy to lustro, drewno czy szkło - Twoje odbicie już na zawsze będzie Cię pilnie obserwować.
30 paź 2011
Galaxy News Radio
Fallout 3 posiada parę stacji radiowych. Najważniejszą i najbardziej ciekawą jest Galaxy News Radio, nie? Niektórzy gracze wiedzą, że jak się zabije Three Doga, spikera to zostanie zastąpiony technikiem Magraret. Nie jest ona zbyt charyzmatyczną osobą. Nie pojawia się też ona w grze, a co za tym idzie - nie da się jej zabić. Kiedy Three Dog umrze, utkniesz z tą margaret.
Większość graczy nie wie, że gdy zostaną zapewnione pewne warunki, GNR stanie się stacją numerów. Stacja numerów nadaje kodowane wiadomości. W naszym świecie też takie istnieją, np. UVB 76 - tajemnicza rosyjska radiostacja, o której warto poczytać na google. Wracamy do fallouta 3...
Większość graczy nie wie, że gdy zostaną zapewnione pewne warunki, GNR stanie się stacją numerów. Stacja numerów nadaje kodowane wiadomości. W naszym świecie też takie istnieją, np. UVB 76 - tajemnicza rosyjska radiostacja, o której warto poczytać na google. Wracamy do fallouta 3...
27 paź 2011
Thomas i Alfred
Thomas i Alfred byli najlepszymi przyjaciółmi. Zawsze, gdy jest gorąco, wyprowadzają oni swoje krowy na zielone pastwisko w górach. Zwykle zostają tam z krowami całe lato. Praca tam w górach jest prosta, lecz nudna. Do ich jedynych obowiązków należało pasanie krowy przez cały dzień. Wieczorem wracali do swojej małej huty. Każdego dnia jedli zupę, pracowali w ogrodzie i chodzili spać.
Nagle pewnego dnia, Thomas wpadł na pomysł, żeby zrobić lalkę ludzkich rozmiarów.
- Moglibyśmy położyć to w ogrodzie, służyłoby jako strach na wróble.
Nagle pewnego dnia, Thomas wpadł na pomysł, żeby zrobić lalkę ludzkich rozmiarów.
- Moglibyśmy położyć to w ogrodzie, służyłoby jako strach na wróble.
24 paź 2011
Złodzieje kołpaków
Jestem pracownikiem znanego i zaufanego serwisu samochodowego na przedmieściach niezbyt przebojowego miasta. Codziennie odwiedzają mnie setki osób , które mają problem ze swoim samochodem, oczekując ode mnie życzliwej dłoni. Oczywiście, jako jego założyciel oraz obecny właściciel staram się dbać o klientów i śledzę aktywnie nowinki i wydarzenia związane z moją okolicą lub motoryzacją. Poza tym, następny serwis jest 20 kilometrów dalej, więc zależy mi na dobrej opinii osób, żeby nie uciekały do konkurencji.
22 paź 2011
Winda
W zrujnowanym budynku biurowym gdzieś w Connecticut jest jedna z kilku wind na Zachodzie, która posiada przycisk oznaczony „13” pośród wyboru pięter. Jeżeli wejdziesz tam po północy, czołgając się przez luźno zabite deskami okno na południowej stronie budynku, znajdziesz otwarte drzwi windy z miękkim fluorescencyjnym światłem i typową muzyczką dla wind. Nawet jeśli cały budynek wydaje się nie posiadać prądu.
Koszmary
Student elitarnego uniwersytetu medycznego, pan K. opowiada o swych szokujących doświadczeniach. Uwierzysz, czy nie?
20 paź 2011
Pokemon Blue
I love Pokemon. It was the first game I ever really got into when I was young - maybe sixteen or seventeen - and it stayed with me as I grew up. I always thought I'd play Pokemon all my life because I could never put it down. It just has that effect on you. You already probably know what I mean, right?
I guess I was a bit older than the average Pokemon fan when I got my hands on my first game, which I remember quite clearly being a copy of Pokemon Blue. Like a million of other kids that year, I received it as a Christmas gift. Across the country, countless Pokemon games were being unwrapped that very morning. They all came from the very same factory in Japan, crafted together by the same hands. They were all stuck in shiny new Game Boy handhelds and turned on for the very first time. I remember I had the biggest smile on my face when I began my adventure, nestled beside the Christmas Tree, decked out in full winter pajamas.
I selected Bulbasaur as my starter, caught a Pidgey and a Caterpie, and brought my strong three-man team through the first couple of gyms without a hitch. I thought everything was going well. Brock and Misty were a piece of cake - Bulbasaur IS easy mode, though. Rock and Water types bow down to Gross. Admittedly, Lt. Surge gave me some issues, but I eventually triumphed after a bit of grinding. It was one after the other.
I guess I was a bit older than the average Pokemon fan when I got my hands on my first game, which I remember quite clearly being a copy of Pokemon Blue. Like a million of other kids that year, I received it as a Christmas gift. Across the country, countless Pokemon games were being unwrapped that very morning. They all came from the very same factory in Japan, crafted together by the same hands. They were all stuck in shiny new Game Boy handhelds and turned on for the very first time. I remember I had the biggest smile on my face when I began my adventure, nestled beside the Christmas Tree, decked out in full winter pajamas.
I selected Bulbasaur as my starter, caught a Pidgey and a Caterpie, and brought my strong three-man team through the first couple of gyms without a hitch. I thought everything was going well. Brock and Misty were a piece of cake - Bulbasaur IS easy mode, though. Rock and Water types bow down to Gross. Admittedly, Lt. Surge gave me some issues, but I eventually triumphed after a bit of grinding. It was one after the other.
16 paź 2011
Nekropotencjał
Ten dziennik został znaleziony na poddaszu opuszczonego domu w roku 2007, tuż obok aktu zgonu ostatniego domniemanego właściciela.
I.
Moje życie jest tak doskonałe, że to wręcz przerażające. Widzę uśmiech na twarzy żony i współpracowników, słyszę szefa chwalącego moją pracę a pastor wyciąga mnie przed chór i stawia jako przykład dla całego zgromadzenia.
A jednak nie wiedzą nic o moich pragnieniach. Gdyby ksiądz wiedział, w co ja się pakuję, skazałby mnie na wieczne męki w piekle.
Kiedy moje życie było trudniejsze czułem, że żyję. Każdy dzień, kiedy otwierałem oczy jako szczęsliwa głowa rodziny, czułem, że mimo iż szedłem krok niżej w krainę wieku, zmarszczek i postępującego niszczenia mojego ciała, to większość by mi zazdrosciła.
Kiedy mijam się z ludźmi na ulicy to wiem, że niektórzy z nich zazdroszczą mojego życia, a ja przecież oddałbym wszystko, aby przez choć jeden dzień móc być jednym z nich.
Chcę INTENSYWNOSCI.
Łatwe życie otępia umysł.
I.
Moje życie jest tak doskonałe, że to wręcz przerażające. Widzę uśmiech na twarzy żony i współpracowników, słyszę szefa chwalącego moją pracę a pastor wyciąga mnie przed chór i stawia jako przykład dla całego zgromadzenia.
A jednak nie wiedzą nic o moich pragnieniach. Gdyby ksiądz wiedział, w co ja się pakuję, skazałby mnie na wieczne męki w piekle.
Kiedy moje życie było trudniejsze czułem, że żyję. Każdy dzień, kiedy otwierałem oczy jako szczęsliwa głowa rodziny, czułem, że mimo iż szedłem krok niżej w krainę wieku, zmarszczek i postępującego niszczenia mojego ciała, to większość by mi zazdrosciła.
Kiedy mijam się z ludźmi na ulicy to wiem, że niektórzy z nich zazdroszczą mojego życia, a ja przecież oddałbym wszystko, aby przez choć jeden dzień móc być jednym z nich.
Chcę INTENSYWNOSCI.
Łatwe życie otępia umysł.
14 paź 2011
Błysk
Na pewno chociaż raz w życiu musiałeś mieć małego, sympatycznego pieska. Mógł to być malutki labradorek, albo owczarek, równie dobrze jakiś egzotyczny chiuaua. Mogła to też być przybłęda, którą przygarnąłeś. Psy mają różne potrzeby - niezależnie od rozmiaru lub charakteru. Gdy Ci zaufa, zacznie Cię traktować jak członka stada, stworzy się między wami coś w rodzaju kręgu zaufania. Zauważ, że po pewnym czasie zacznie Cię otaczać opieką - może tego nie zauważasz na co dzień, lecz przypatrz się uważniej psu, gdy zostaniesz sam w domu na noc. Jego obyczaje się nie zmienią, ale zacznie się Tobą bardziej opiekować. Przysiądzie przy Tobie, położy się wygodnie, ale nigdy nie zaśnie na dobre, to nie w jego naturze. W pewnym momencie te potrzeby, o których wspomniałem, przezwyciężą chęć i wolę opieki.
13 paź 2011
Lost Soul Silver
I called Jessica for the fifth time that day, why wasn’t she picking up? Was she sick?
Finally I gave up and put on my coat, heading to her house a few blocks away.
No one was home at her house, but I knocked and then went in anyway, her parents wouldn’t mind.
She was sitting on her bed, a vacant expression on her face. Her DS sitting in front of her. The power was dead.
What on earth was wrong with her?
I called her parents, I had to tell them something was really wrong with their daughter.
She stared at her DS, muttering.
I stayed until her parents took her, too wrapped up in their daughter to notice I was even there. Her room, her room was a mess. Scribbles were all over the walls and paper was thrown everywhere.
I picked up the notebook that say on her bed.
Scribbles were all over the notebook. What was wrong? The marks looked familiar. What was this? I looked at her DS again, a game was in it.
Finally I gave up and put on my coat, heading to her house a few blocks away.
No one was home at her house, but I knocked and then went in anyway, her parents wouldn’t mind.
She was sitting on her bed, a vacant expression on her face. Her DS sitting in front of her. The power was dead.
What on earth was wrong with her?
I called her parents, I had to tell them something was really wrong with their daughter.
She stared at her DS, muttering.
I stayed until her parents took her, too wrapped up in their daughter to notice I was even there. Her room, her room was a mess. Scribbles were all over the walls and paper was thrown everywhere.
I picked up the notebook that say on her bed.
Scribbles were all over the notebook. What was wrong? The marks looked familiar. What was this? I looked at her DS again, a game was in it.
11 paź 2011
Porwanie
Niedawno właśnie się wprowadziłeś do osiedla. Od razu zauważasz, że mieszka tam wiele życzliwych osób. Wśród nich był Twój sąsiad - nieszukająca rozgłosu, cicha osoba wzbudzała u Ciebie zaufanie. Po wspólnej kolacji mająca was zaprzyjaźnić utwierdziłeś się w przekonaniu, że to świetny przyjaciel. Jeździł jednak samochodem konkretnie nieprzyjaznym dla tego terenu - Czarny, ogromny Ford Transit podskakiwał niepewnie na każdym wyboju, z pewnością wprawiając pasażerów o wymioty.
Wracając z pracy, wściekasz się na korek. Po parunastu minutach zauważasz przyczynę zatoru - Sąsiad próbował wymienić koło. Od razu zatrzymałeś się, aby mu pomóc.
- Jak to dobrze, że pana widzę! - odzywa się sąsiad. - Mam problem z samochodem. Nie mogę wyjąć koła. Może pan mi pomoże?
- Bardzo chętnie, proszę tylko się trochę odsunąć - przyjaźnie mówisz do swojego najbardziej zaufanego przyjaciela.
- Zaraz wrócę, muszę wykonać telefon - po tych słowach Twój przyjaciel zniknął w aucie.
Wracając z pracy, wściekasz się na korek. Po parunastu minutach zauważasz przyczynę zatoru - Sąsiad próbował wymienić koło. Od razu zatrzymałeś się, aby mu pomóc.
- Jak to dobrze, że pana widzę! - odzywa się sąsiad. - Mam problem z samochodem. Nie mogę wyjąć koła. Może pan mi pomoże?
- Bardzo chętnie, proszę tylko się trochę odsunąć - przyjaźnie mówisz do swojego najbardziej zaufanego przyjaciela.
- Zaraz wrócę, muszę wykonać telefon - po tych słowach Twój przyjaciel zniknął w aucie.
9 paź 2011
The Late Night Shift
Back when I was about 18 or 19, I used to work at a gas station. It was a little out-of-the-way spot, which consisted of two tiny rooms. The first room you came to when you enter was the "store" area. It was basically a room with enough space for a register area and a counter with some gum and candy bars on it, and a few coolers and drinks. It really was just a gas station, not one of the fancy ones you see now.
As you walked into the storage area, there was a little entree hall with chips and such on either side. You'd then take a left and enter the store. On the left in this room was the cash register and counter, and the back office was directly ahead.
The back office was just a primitive, square little room with cement walls and floor. The ceiling wasn't tiled like the rest of the store, so if you wanted to you stand on the desk in the office an look over the wall in the store area. All the walls in the back office are gray stones and the lighting is poor, and well, it was just a creepy room. Needless to say, I didn't go back there much.
So one day I was working - the night shift, like I have now. I've had several night shift jobs over the years. This specific night was cold and rainy. Very lonely out there, like most nights. I'd had a regular customer in the store, Jim - a fellow night shifter, just getting some coffee and talking before going off to work.
He put down the money for his coffee, told me to keep the change, and ran out into the rain. The door made a horrible ding noise as he opened it and was accompanied by a clap of thunder and the sound of rain hitting the pavement.
The way the store was set up, I couldn't see the window, so I turned towards the security monitor and watched Jim run across the lot to his truck underneath the roof at the gas pumps.
As you walked into the storage area, there was a little entree hall with chips and such on either side. You'd then take a left and enter the store. On the left in this room was the cash register and counter, and the back office was directly ahead.
The back office was just a primitive, square little room with cement walls and floor. The ceiling wasn't tiled like the rest of the store, so if you wanted to you stand on the desk in the office an look over the wall in the store area. All the walls in the back office are gray stones and the lighting is poor, and well, it was just a creepy room. Needless to say, I didn't go back there much.
So one day I was working - the night shift, like I have now. I've had several night shift jobs over the years. This specific night was cold and rainy. Very lonely out there, like most nights. I'd had a regular customer in the store, Jim - a fellow night shifter, just getting some coffee and talking before going off to work.
He put down the money for his coffee, told me to keep the change, and ran out into the rain. The door made a horrible ding noise as he opened it and was accompanied by a clap of thunder and the sound of rain hitting the pavement.
The way the store was set up, I couldn't see the window, so I turned towards the security monitor and watched Jim run across the lot to his truck underneath the roof at the gas pumps.
8 paź 2011
Sen
Pisk. Cichy, świdrujący dźwięk w mojej głowie. Otwieram oczy. Leżę w jakimś pomieszczeniu o kolorze kremowo białym. Nie jest to zwykły pokój, ponieważ nie ma on ani ścian, ani podłogi, ani sufitu. Podejrzewam, że znajduję się w środku ogromnej kuli, przez co wszystko, co mnie otacza wydaje się jednolite. Dookoła kremowa biel, nic więcej. Czuję pewien posmak w ustach. Pomimo iż dobrze znany, nie potrafię skojarzyć go z konkretną rzeczą. Czuję niesamowity lęk. Pomimo, iż nic mnie nie trzyma, nie potrafię się ruszyć. Nagle odzywa się głos. Nie jestem pewna czy w pomieszczeniu, czy jednak w mojej głowie. "Jeszcze trochę. Jeszcze jakiś czas musisz tu wytrzymać. Wkrótce zrozumiesz" oznajmia mi, po czym mój strach staje się jeszcze większy.
Leżę w łóżku i płaczę. Nie rozumiem co mi się śniło. Mam dopiero trzy lata, a koło mnie siedzi moja mama i stara się mnie uspokoić. Po chwili zasypiam. Następnego dnia nie pamiętam wydarzeń minionej nocy.
Leżę w łóżku i płaczę. Nie rozumiem co mi się śniło. Mam dopiero trzy lata, a koło mnie siedzi moja mama i stara się mnie uspokoić. Po chwili zasypiam. Następnego dnia nie pamiętam wydarzeń minionej nocy.
6 paź 2011
Więcej niż zabytek
Gdzieś w Brooklynie, w stanie Nowy Jork istnieje wąski, w starym stylu 12 piętrowy budynek.
Wydaje się, że został wybudowany pod koniec XIX roku bądź na początku XX. Jednakże jedyna dokumentacja budynku jest z początku 1900. Nikt tak naprawdę nie wie skąd budynek pochodzi, ale nikt tak naprawdę nie przejmował się tym by go zburzyć albo zrobić z nim cokolwiek tak długo jak był w pobliżu.
W maju 1902r., para nastolatków zbadała budynek. W środku znaleźli jeden korytarz na każdym z pięter budynku. W korytarzu znajdowało się kilka drzwi po każdej stronie. Na niektórych piętrach było ich 31; na innych 30. Jeden nawet posiadał 28 drzwi. Wszystkie drzwi, korytarze i klatki schodowe wydawały się bardzo zużyte. Z jakiegoś powodu, wszystkie drzwi miały takie same zardzewiałe etykiety (przedstawiały napis „1902”) oraz były otwarte. Wszystkie pokoje były takie same; stare, zakurzone i wydawały się rozpadać. Pierwsze pięć pięter budynku były takie same, ale dzieciaki stwierdziły, że nie dało się wyjść wyżej niż do korytarza na 5 piętrze.
Mówili, że było tam coś co powodowało u nich dreszcze i praktycznie unieruchamiało je.
Cztery miesiące później, nastolatki oszalały i popełniły samobójstwo.
Wydaje się, że został wybudowany pod koniec XIX roku bądź na początku XX. Jednakże jedyna dokumentacja budynku jest z początku 1900. Nikt tak naprawdę nie wie skąd budynek pochodzi, ale nikt tak naprawdę nie przejmował się tym by go zburzyć albo zrobić z nim cokolwiek tak długo jak był w pobliżu.
W maju 1902r., para nastolatków zbadała budynek. W środku znaleźli jeden korytarz na każdym z pięter budynku. W korytarzu znajdowało się kilka drzwi po każdej stronie. Na niektórych piętrach było ich 31; na innych 30. Jeden nawet posiadał 28 drzwi. Wszystkie drzwi, korytarze i klatki schodowe wydawały się bardzo zużyte. Z jakiegoś powodu, wszystkie drzwi miały takie same zardzewiałe etykiety (przedstawiały napis „1902”) oraz były otwarte. Wszystkie pokoje były takie same; stare, zakurzone i wydawały się rozpadać. Pierwsze pięć pięter budynku były takie same, ale dzieciaki stwierdziły, że nie dało się wyjść wyżej niż do korytarza na 5 piętrze.
Mówili, że było tam coś co powodowało u nich dreszcze i praktycznie unieruchamiało je.
Cztery miesiące później, nastolatki oszalały i popełniły samobójstwo.
4 paź 2011
Error 503
Sometimes, when we explore the cyberspace, we have the feeling that something is about to happen. That ‘something’ could be hacker activity, spam, randomness, and even errors. We get around 404s and 500s, but I guess that’s just an Internal Error because of data overload…
I learned this the hard way…
I am a big fan of Pokémon (and I’m still being) since I saw the TV show and played the New games, such as Pokémon Black, Ranger, Mystery Dungeon… Still. My favorite Pokémon nowadays are Umbreon, Maractus, Lucario and Reshiram. My most favorite over all of them is Samurott. Well… she is still, but I don’t think making fun of her Pokédex number is the same thing anymore.
One day, I was quietly listening to ‘15 minutes VG music’ while browsing deviantART for Pokémon images, when suddenly, I got a message on my Gmail inbox (Gmail was open for that moment). I clicked on the tab to open Gmail. What happened next… was annoying!
‘Internal Server Error’.
I learned this the hard way…
I am a big fan of Pokémon (and I’m still being) since I saw the TV show and played the New games, such as Pokémon Black, Ranger, Mystery Dungeon… Still. My favorite Pokémon nowadays are Umbreon, Maractus, Lucario and Reshiram. My most favorite over all of them is Samurott. Well… she is still, but I don’t think making fun of her Pokédex number is the same thing anymore.
One day, I was quietly listening to ‘15 minutes VG music’ while browsing deviantART for Pokémon images, when suddenly, I got a message on my Gmail inbox (Gmail was open for that moment). I clicked on the tab to open Gmail. What happened next… was annoying!
‘Internal Server Error’.
1 paź 2011
IRC
Miałem napisać artykuł o tajemniczej śmierci siedmiu nastolatków. Zgon stwierdzono w mniej więcej tym samym czasie, poniesiony został przed komputerami, w różnych częściach Polski. Nigdy nie doszliby prawdopodobnie do związku pomiędzy tymi śmierciami, gdyby nie jedna z dziewczyn, która jakimś cudem uniknęła tego losu i zgłosiła całe wydarzenie na policję.
Wiecie, jak się, kurwa, uchroniła?
Wylogowała się, gdy jeszcze był czas.
Szczerze mówiąc, nie jestem specjalnie przekonany do takich "tajemniczych" spraw. Zazwyczaj okazują się dużo mniej tajemnicze niż początkowo zakładam. Na jaw wychodzi idiotyzm dzisiejszej młodzieży, która wręcz lubuje się w popełnianiu samobójstw wraz ze swoimi internetowymi znajomymi. Poważnie, ostatnio miałem taką sprawę. Przerażająca w głupocie. Zwłaszcza, że jedna z osób po drugiej stronie kabla tylko udawała, że zażywa tabletki. Ale nie o tym chciałem.
Dziewczyna była wyjątkowo niedostępna, gdy chodziło o wydobycie z niej jakichkolwiek informacji. Dowiedziałem się tylko, że grupka znajomych, którzy od jakiegoś czasu "obijali się" razem w necie, wchodzili na specyficzny czat. To nie był mIRC, ale coś w tym rodzaju. Rozmawiali o wszystkim, o niczym, znali się od kilku dobrych lat i po prostu lubili swoje towarzystwo. Była ich mniej więcej dziesiątka. Tego dnia kilku z nich nie było akurat na czacie. Dwójka pozostałych nie wchodziła od około miesiąca. Poznali się w necie, potem spotkali w realu i od tego czasu byli sztandarową parą czatową, chodząc ze sobą w realu. Love story rodem z taniej komedii romantycznej, ale nie wnikałem.
Dziewczyna, pseudonim "laleczka", odpowiadała na większość pytań półsłówkami. Ale w końcu jej odpowiedzi stały się zbędne. Z jakiegoś powodu, wydobycie loga z tamtego dnia graniczyło z cudem. Baza danych uparcie twierdziła, że dwudziesty szósty czerwca w ogóle nie istniał. Że nie było godziny dwudziestej trzeciej dwadzieścia cztery, bo o tej dokładnie "framuga" pojawiła się na czacie.
Nie było ich. A potem nie tylko Internet wymazał ich z pamięci.
Odmówiłem napisania artykułu po przeczytaniu tego loga. Szczerze? Mam dość. Chyba rzucę tę robotę. Póki jeszcze mam, kurwa, czas. Póki wiem, że jeszcze mogę.
Czytacie to na własną odpowiedzialność.
I nie, kurwa. Nie mnie obwiniajcie, jeżeli ktoś (coś?) zapuka do drzwi.
Wiecie, jak się, kurwa, uchroniła?
Wylogowała się, gdy jeszcze był czas.
Szczerze mówiąc, nie jestem specjalnie przekonany do takich "tajemniczych" spraw. Zazwyczaj okazują się dużo mniej tajemnicze niż początkowo zakładam. Na jaw wychodzi idiotyzm dzisiejszej młodzieży, która wręcz lubuje się w popełnianiu samobójstw wraz ze swoimi internetowymi znajomymi. Poważnie, ostatnio miałem taką sprawę. Przerażająca w głupocie. Zwłaszcza, że jedna z osób po drugiej stronie kabla tylko udawała, że zażywa tabletki. Ale nie o tym chciałem.
Dziewczyna była wyjątkowo niedostępna, gdy chodziło o wydobycie z niej jakichkolwiek informacji. Dowiedziałem się tylko, że grupka znajomych, którzy od jakiegoś czasu "obijali się" razem w necie, wchodzili na specyficzny czat. To nie był mIRC, ale coś w tym rodzaju. Rozmawiali o wszystkim, o niczym, znali się od kilku dobrych lat i po prostu lubili swoje towarzystwo. Była ich mniej więcej dziesiątka. Tego dnia kilku z nich nie było akurat na czacie. Dwójka pozostałych nie wchodziła od około miesiąca. Poznali się w necie, potem spotkali w realu i od tego czasu byli sztandarową parą czatową, chodząc ze sobą w realu. Love story rodem z taniej komedii romantycznej, ale nie wnikałem.
Dziewczyna, pseudonim "laleczka", odpowiadała na większość pytań półsłówkami. Ale w końcu jej odpowiedzi stały się zbędne. Z jakiegoś powodu, wydobycie loga z tamtego dnia graniczyło z cudem. Baza danych uparcie twierdziła, że dwudziesty szósty czerwca w ogóle nie istniał. Że nie było godziny dwudziestej trzeciej dwadzieścia cztery, bo o tej dokładnie "framuga" pojawiła się na czacie.
Nie było ich. A potem nie tylko Internet wymazał ich z pamięci.
Odmówiłem napisania artykułu po przeczytaniu tego loga. Szczerze? Mam dość. Chyba rzucę tę robotę. Póki jeszcze mam, kurwa, czas. Póki wiem, że jeszcze mogę.
Czytacie to na własną odpowiedzialność.
I nie, kurwa. Nie mnie obwiniajcie, jeżeli ktoś (coś?) zapuka do drzwi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)