Dla każdego, kto grał w Minecrafta, imię "Herobine" powinno brzmieć choć trochę znajomo. Jak dotąd nie spotkałem jeszcze gracza, który nie czytałby znanej pasty o nim. Większość graczy uważa, że jest to po prostu bajeczka do straszenia nowych graczy, ale są też ludzie którzy uważają, że wszystko jest możliwe w grze takiej jak Minecraft. I to ma sens, gdyż nigdy nie zdarzą się tu dwa identyczne światy. W każdym razie, moja historia nie dotyczy Herobine'a, raczej to było wydarzenie które zmusiło mnie do zastanowienia sie, czy rzeczywiście gdzieś pod tymi bloczkami nie kryje się coś niewytłumaczalnego. Tak czy inaczej, oto moja historia...
To był normalny dzień w moim świecie. Był on bardzo prosto nazwany, po prostu "New Worldeeeeee" i pracowałem nad nim od marca, kiedy to pierwszy raz uruchomiłem tę grę. Jak dotąd zbudowałem tam olbrzymi fort otoczony murem, dwa zamki oraz rozległy system kopalń i jaskiń. Było to rzeczywiście imponujące osiągnięcie (jeśli mogę tak o tym powiedzieć). W każdym razie, jako następny krok chciałem zbudować potężny posterunek, wykonany całkowicie z drewna, do czego rzecz jasna potrzebowałem drzew, ale już zdążyłem wykorzystać te nieliczne, rosnące w mojej pustynnej strefie na budynki, które już tam stały. Zebrałem więc kilka kamiennych narzędzi i udałem się w wędrówkę, aby znaleźć las. Szedłem przez dluższą chwilę aż dotarłem na brzeg nowego kontynentu, całego pokrytego drzewami. Zebrałem się do roboty, ścinałem jedno drzewo za drugim aż zaczęło się ściemniać.
Nie chciałem ryzykować śmierci z ręki jakiegoś moba, więc zbudowałem sobie małe schronienie aby przeczekać noc. I właśnie tutaj rzeczy zaczynają się robić dziwne. Kiedy tylko ukryłem się, zaczęła grać muzyka (która zwykle towarzyszy początkowi nocy). Jednak zamiast spokojnej melodii, do której byłem przyzwyczajony, usłyszałem szybszą, intensywniejszą wersję. Brzmiało to jak szaleńcza gra na pianinie połączona z niezwykłym szeptem. Kiedy wyjrzałem ze schronienia, szepty przybrały na sile. Widziałem jak coś porusza się w oddali, co uznałem za zwykłe moby. Jednak z tej odległości wydawało się, że ciemny kształt przelatuje przez drzewa i przenika przez ściany.
To nie było normalne i byłem wtedy nieźle przestraszony. Nagle całkowicie straciłem kontrolę nad moją postacią, jakby miała swój własny rozum. Zmusiła mnie, bym wyjrzał przez jedno z okien, prosto na góry w oddali. Na ich szczycie migotało blade światło. Wtedy zrobiłem szybko zrzut ekranu, by móc zapytać o to na forum Minecrafta. Kiedy tylko nacisnąłem f2, w moich słuchawkach rozległ się głośny pisk, przez który podskoczyłem. Zdałem sobie wtedy sprawę, że znów mogę kontrolować postać. Dźwięki nagle ustały, pozostawiając jedynie dziwną ciszę. Z oddali słyszałem jedynie odgłos zabijanej krowy. Resztę nocy spędziłem w moim schronieniu, wstrząśnięty i zdziwiony tym, co się wydarzyło. Ciągle jedynie wyglądałem przez okno na dziwne światło na szczycie góry. Byłem pewien, że jeszcze tam nie byłem. Mógłbym też przysiąc, że kilkukrotnie widziałem coś spadającego z gór. Chciałbym wiedzieć więcej, ale wtedy byłem trochę zbyt przestraszony, by wyjść z kryjówki, a co dopiero podejść do gór.
Kiedy w końcu nastał poranek, nie było standardowej muzyki, nie było w ogóle żadnego dźwięku. Cały w nerwach opuściłem swoje schronienie i ruszyłem w drogę ku oddalonym górom. Kiedy w końcu wspiąłem się na szczyt zauważyłem, że był to dziwny, płaski teren, no, ale czasem lądy miewają taki kształt. Wszedłem tam, gdzie widziałem to światło, ale niczego nie znalazłem. Nie było żadnej pochodni ani czegokolwiek, co mogłoby dać światło. Spojrzalem w dół w kierunku kryjówki i zrobiłem kolejny zrzut ekranu. Kiedy schodziłem z gór żeby w końcu wynieść się stąd w diabły do mojego fortu zauważyłem niewielki otwór o wymiarach 2x2 w ścianie. Ciekawość zwyciężyła i wszedłem do tej dziury. Prowadziła do prostego, mrocznego tunelu. Kiedy tak szedłem nim, nie widząc dalszego sensu zwiedzania zauważyłem na jego końcu słabe światło.
Zdecydowałem, że odnajdę jego źródło i szedłem prosto aż dotarłem do załomu, gdzie zza rogu świeciło niezwykle jasne światło, niemożliwe do uzyskania w grze. Kiedy odwrócilem się w jego stronę usłyszałem coś jakby jęk i nagle program się wysypał. Kiedy włączałem ponownie grę, byłem lekko zmieszany. Mój plik "New worldeeeee" nazywał się teraz "HELL". Kiedy go uruchomiłem, Minecraft znowu się posypał. Kiedy po raz kolejny go uruchomiłem, plik po prostu zniknął. Przeszukałem foldery gry, ale nie moglem ich nigdzie znaleźć. Pamiętając o zrzutach, przejrzałem je. Na pierwszym, zrobionym nocą, dobrze widać to dziwne światło na szczycie góry, a na drugim byłem na tej górze, patrzący na kryjówkę.
Kiedy przyjrzałem się mu bliżej zauważyłem coś, czego na pewno nie było, kiedy stamtąd wychodziłem. To jakiś ciemny kształt kryjący się tuż za miejscem, w ktorym stałem nocą. Nie trzeba chyba mówić, że tamtego dnia zacząłem wierzyć, że coś się kryje pod tymi bloczkami. Do tej historii zamieszczam oba obrazy na dowód tego, czego doświadczyłem. Dzięki za przeczytanie,
Gracz Minecrafta, sneekurp.
Noc, kiedy to się wydarzyło. Tajemniczy blask jest widoczny na szczycie za oknem po lewej.
Następnego ranka, na szczycie góry. Moje schronienie jest po lewej. Zwróćcie uwagę na ciemny kształt wewnątrz.
ano nawet ciekawe, i do tego te screeny :D
OdpowiedzUsuńdziwna muza,brak kontroli,światło,dziwna postać,zabijana krowa,dziwna postać wersja 2,dziwaczne światło i HELL
OdpowiedzUsuńWięc albo ktoś w twojej rodzinie bawił się okultyzmem,albo możesz wsiąść do autobusu 666(jedzie na Hel)
Ten "cień" to po prostu 3 bloki czarnej wełny...
OdpowiedzUsuń