[kontynuacja past "Beau część I" oraz "Beau część II"]
Kiedy przemówił jego usta się nie poruszały, ale mięśnie gardła wyraźnie drgały; czysty głos wydobywał się wprost z niego, jednak nie w mojej głowie, ani nic w tym stylu. Miał zamiar powiedzieć coś jeszcze, ale nagle chwycił go potężny skurcz i drgawki klatki piersiowej, zaczął wymiotować. Przy każdym bolesnym i ostrym odruchu wymiotnym wydalał z siebie tłuste, smoliste robaki. Zanim wymiociny dotknęły ziemi, owady rosły w oczach i wyrastały im wyraźniejsze elementy ich budowy jak odnóża lub czułki. Zajęło mi trochę czasu, zanim zorientowałam się, że wlepiam swój wzrok w wielkie, czarne żuki.
Bzyczały tak głośno, że przez chwile miałam wrażenie, że moje oczy i uszy zaczną krwawić od tak wysokiej częstotliwości dźwięki. Czułam jak zęby drgają i wwiercają mi się w czaszkę. Mózg zaczął intensywnie pulsować, a ciśnienie w głowie rozsadzało tkankę żywą w oczodołach.
Żuki zaczęły pełzać po Beau, ale ja już tego nie dostrzegłam, bo widziałam przysłowiowe gwiazdy. Nie mogłam oddychać i wydawało mi się, że serce rozciąga się do granic możliwości, przez co nie jest w stanie przepompować ani jednego mililitra krwi do przeciążonego mózgu. Dalej urwał mi się film i nic nie pamiętam. Straciłam przytomność.
Obudziłam się z taką suchością w ustach, jakiej jeszcze nigdy nie doświadczyłam i takim potężnym bólem głowy podobnym do wszystkich moich przeżytych kaców razem wziętych. Leżałam w swoim łóżku, ale nie było ani śladu po armii robali ani niczego w tym stylu. Mój przyjaciel akurat kończył pracę, więc kiedy łyknęłam tylenol i w miarę się pozbierałam do kupy, zadzwoniłam do niego i zapytałam, czy nie zauważył czegoś niezwykłego ostatniego wieczora, kiedy był u mnie w domu. Po prostu ocknęłam się, poszłam do siebie, a on został na kanapie.
Po tym zdarzeniu zadzwonił do mnie osobiście mój terapeuta, który poinformował mnie, że moja firma ubezpieczeniowa zgodziła się sfinansować badania tomografem komputerowym i jestem umówiona na środę. Odpowiedziałam, że cieszy mnie takie rozwiązanie, bo powoli zaczynam odchodzić od zmysłów. Opowiedziałam mu o śnie. Odparł, że nie ma czym się przejmować. Te rzeczy mogą się przytrafiać każdemu, kto jest na tyle głupi, by zażywać takie ilości narkotyku.
Niech to będzie przestrogą dla was wszystkich; i jesteśmy znów w punkcie wyjścia. Jest coś więcej. To stało się dziś doprowadzając nas do miejsca, w którym aktualnie się znajdujemy. Przepraszam, staram się przekazać Wam jak najwięcej istotnych informacji, które staram się umieszczać na bieżąco, by niczego nie przegapić. Zaczynam się powoli rozpadać. Ten koszmar senny naprawdę mną wstrząsnął. Najczęściej mam bardzo zróżnicowane sny, ale to przebijało wszelkie dziwaczne sny.
(W śnie Beau tak naprawdę nie powiedział „Vox”. Wymówił moje imię. Należałoby zakładać, że za każdym razem, gdy on wypowie „Vox„ to jest to wymyślone przez niego imię dla mnie).
Tak czy siak czuję, że dzisiejszy temat będzie poświęcony snom. Powracając pamięcią wstecz, przypominam sobie, że Beau nie zawsze towarzyszył mi przy zabawach, kiedy byłam obudzona. Często o nim śniłam, asystując mu w przygodach lub rozbudowując własne historie zmyślone na niby. Może dlatego większość tych wspomnień jest mocno rozmyta i niedokładna. Niektóre z nich są naprawdę dziwaczne, ale widzę je bardzo wyraźnie oczami wyobraźni. Ponadto często nie mają zbyt wiele sensu, przez co sama z trudem rozszyfrowuje, o co chodzi. Za wszelką cenę muszę opowiedzieć Wam o Beau i Łapaczach Snów.
Młody Król miał zamiłowanie do przyglądania mi się podczas snu. Opierał swój policzek o moje łóżko i uśmiechał się lekko, odsłaniając tylko trochę lśniące w świetle księżyca zęby. W takiej pozycji ze mną rozmawiał, ale musieliśmy szeptać, bo mogłaby usłyszeć mnie mama i mocno się zdenerwować.
Pewnej nocy wyznałam, że mam dzisiaj nadzieję na przyjemny sen. Zapewnił mnie, że tak się stanie.
„Przyniosę Ci sny”- powiedział- „Mogę zabrać każdy możliwy sen z łąk i przynieść Tobie, gdy będziesz już spać”.
Zapytałam, jak to jest możliwe, a on opowiedział mi poniższą historię…
Podczas swoich wędrówek, Beau nie tylko przenikał do naszego świata by kraść głosy. W naszym świecie jest o wiele więcej rzeczy do zobaczenia i jeszcze więcej do przywłaszczenia sobie. Podczas jednej szczególnej podróży znalazł się na Łąkach Snów. To nie są jednak takie łąki jak nam się wydaje, z kwiatkami i trawą. Jest to płaska powierzchnia pełna przemieszczających się oparów i mgieł, które nigdy nie znikają. Wraz z mgłą można było dostrzec małe błyski światła jakby iskierki piorunów zawarte w chmurach. Kiedy podszedł bliżej, rozbłyski iskier produkowały obrazki, które pojawiały się tylko na kilka sekund i znikały. Scenki przedstawiały latających ludzi, zwierzęta lub konkretne miejsca. To były sny. Beau nie był na Łące sam. Kiedy poruszał się przez mgłę, dostrzegł dziwne grono istot. Siedzieli w kółku na kamieniach lub leżeli beztrosko na ziemi, spoglądając na chmury. Posiadali bardzo długie rury, które zasysały iskierki, gdy te były w zasięgu. Łapali sny i pożerali je.
Sny są niczym. Są bezużyteczne i nienamacalne. To tylko zagubione myśli i plątanina wydostająca się z ludzkiego umysłu. Tak przynajmniej definiował je Beau. Dlatego też Łapacze Snów zawsze szukają więcej, nawet jeśli ich umysły najbardziej łakną tylko słodkich snów. Każdy por na ich skórze pokryty jest czymś w rodzaju wąsów, które poszukują jedzenia by podtrzymać się przy życiu. Wszystko, co dzieje się za ich przyczyną na Łąkach Snów jest zdaniem spragnionych, przerażających „macek” uczciwe i nie widzą w tym nic złego.
Beau, jak zawsze, nie bał się niczego, a tym bardziej jakichś tam Łapaczy. Szedł prosto na nich, ponieważ nie było żadnej ścieżki, którą mógłby ich okrążyć i definitywnie nie chciał się stamtąd ruszać, bo niezmiernie podobała mu się owa dziwaczna kraina. Niestety wąsy Łapaczy zarejestrowały obecność Beau i nawet sami Łapacze nie byli w stanie opanować się od łapania za jego płaszcze i próbowania wciągania go pod ziemię by go pożreć. Nie mieli oni zębów, ponieważ jedynie zasysali sny przez wielką rurę. Ich oczy były olbrzymie, a nos przypominał dziób. Beau próbował walczyć, ale w przeciwieństwie do twarzy pomagających potworowi z szafy, Łapacze mieli możliwość przemieszczania się. W końcu przytłoczyli go liczebnie.
Beau ukradł jedną z rur i starał się trzymać ich z daleka, ale wąsy były o wiele drobniejsze i mogły przeżerać się przez jego ciało. W momencie, gdy istoty miały wystarczająco dużo siły i ciągnęły go pod powierzchnię, ktoś głośno zadął w róg. Łapacze najpierw zamarli, a następnie oddalili się każdy w swoją stronę, jakby Beau nagle stał się trujący. Kiedy istoty zniknęły mu z pola widzenia, dostrzegł młodego wojownika, który wydawać by się mogło, stał na granicy porządku tego miejsca.
„Zakłóciłeś spokój Łapaczy Snów”- odrzekł Strażnik
„Oni pierwsi zakłócili mój spokój”- powiedział- „Ja tylko próbowałem przejść dalej”
„Musisz sobie zasłużyć na dalsze przejście przez moje Królestwo”- odpowiedział wojownik- „Pomogę Ci. Widzę, że jesteś przyjacielem Księżyca”. Beau odbywał dalszą wędrówkę po Łąkach Snów z Władcą tej krainy u boku. Tak długo jak przebywał w towarzystwie Strażnika, tak długo Łapacze ignorowali jego obecność, powracając do zasysania snów. Wojownik wydawał się być bardzo młody i posiadał lekko niewieści wygląd. Sprawiał wrażenie niezwykle opanowanego w otoczeniu tych mrocznych istot. Beau domyślał się, że mogło mieć to jakiś związek z mgłą otulającą Łąki. Młodzieniec lekko świecił, a dzięki wirującym obłokom zdawał się nawet błyszczeć, ponieważ składał się ze srebra i bladej, niebieskiej barwy.
„Księżyc jest moim bratem”- odparł wojownik- „Opiekuję się snami. Moi ludzie je produkują i wysyłamy je do umysłów śpiących ludzi po drugiej stronie”
„Ale dlaczego pozwalasz Łapaczom by je pożerali?”- spytał Beau
Wojownik tylko się wzdrygnął -„Taka już ich natura”
Beau prychnął, bo uważał, że jest to bardzo głupie.
„Jestem Królem Cichego Miejsca. Nikt nie będzie zabierał tego, co należy do mnie! Pożrę ich głosy, obedrę i będę nosił ich skóry ”.
„Więc jesteś w stanie ich pokonać”- odrzekł Król Snów
Następnie wojownik zaprowadził Beau do swojej najwyższej wieży z polerowanego kamienia gładkiego jak lód. Wspięli się na sam szczyt, prosto do komnaty Króla, gdzie stali i przypatrywali się ogromnym włościom, którymi zarządzał. Mgła rozproszyła się na tyle by móc dokładnie przyjrzeć się Łąkom. Oprócz Łapaczy było wiele innych rzeczy. Głębokie, wijące się potoki i przedziwne kreatury przemieszczające się wzdłuż brzegu w stadach. Na zachód jednak mgła była niezwykle gęsta. Sny, które tam się znajdowały wydawały się bardziej ponure i agresywne. Martwe ciała Łapaczy były dobrą pożywką dla dziwnie wyglądających ptakopodobnych stworów. Te niezwyczajne sępy rozszarpywały szponami martwe ciała, oczyszczając teren aż do ostatniego kawałeczka.
„Spójrz”- odrzekł Król Łąk wskazując palcem na krawędź jego Królestwa, na zrujnowany ląd. Jeden z sępów spoglądał na Łapacza w dość małej odległości, ale ten skupiony był tylko i wyłącznie na pożeraniu kolejnych snów. Potwór zaczął atakować obżartucha, próbując odciąć mu drogę ucieczki, latając dookoła niego i zaczepiając szponami, przez co Łowcy wydłubał oko, a dziwnymi szczękami rozdarł mu cały policzek pochłaniając go od razu. Wąsy od razu chciały przejść do kontrataku, ale z jakiegoś powodu ich działania spełzywały na niczym.
„To przez pióra”- wyjaśnił Król- „Są zbyt śliskie przez co wąsy nie mogą wczepić się w ciało”
Płacz Łowcy sprowadził większą ilość sępów. Wkrótce leżał bezwładny wydając ostatnie pośmiertne drgawki, tak jak setki ciał, które dokonują żywota. Naokoło Łapacza popękała ziemia, a mgła stała się w tym miejscu gęstsza, tak jak ta na zachodzie. Jego „przyjaciele” nie pomogli mu, a nawet nie zwrócili uwagi, bo byli zbyt pochłonięci snami.
„Mój drugi brat zawarł pakt z Ciemnością. Chce zainfekować sny i wysłać je do umysłów śpiących ludzi. Jego koszmary niszczą moje Łąki. Nie mam żadnej armii by się temu przeciwstawić. Nie jestem w stanie ich powstrzymać, dopóki ma kontrolę nad robakami”.
„To przecież nie są robaki”- odparł Beau
„Nie oni”- zapewnił Król- „Oni się nimi żywią”
Kiedy Beau po raz pierwszy pojawił się w tej krainie, myślał, że wędrówka po tych terenach będzie prosta i przyjemna. Problem Króla Snów nie był jego zmartwieniem; Ciemność nigdy jednak nie była przyjacielem Cichego Miejsca. Z drugiej jednak strony miał w swoim sercu kawałek Księżyca i nigdy nie pozwoliłby na to, żeby Kraina Snów została pochłonięta przez Ciemność. Zgodził się więc pomóc Królowi.
Beau był bardzo mądry i wiedział bardzo dużo na temat owadów. „Tak naprawdę jest tylko jeden robak, nawet jeśli jest ich cała chmara”- zapewnił Króla- „Unicestwimy go”
Beau nie tylko był odważny, ale też nie był głupi. Podróż przez mgłę oznaczała, że można było stać się przekąską dla sępów, ale też i pożywką dla Łapaczy. Wymyślił więc dwie rzeczy.
Po pierwsze zamierzał wyruszyć na bitwę z Królem Snów, bo przyczynił się po części do tej sytuacji. Po drugie, żeby znaleźć głównego Robaka należało przemieszczać się tunelami, które wydrążył. To był nader logiczne. Król Snów nie był zachwycony tym planem i oburzył się, że jego olśniewające białe odzienie mocno się w tunelach pobrudzi. Beau w ogóle się tym nie przejął.
Król zaprowadził go do wielkiego otworu w ziemi, a dookoła unosiła się gęstsza i ciemniejsza mgła. Dookoła dołu leżały szkielety Łapaczy i ich długie rury, jednak sępy dawno się stąd wyniosły w poszukiwaniu lepszego terenu do łowów. Z łukiem Króla i nożami, a także głosami Beau (jak również jego Szybkością i Siłą) uzbroili się najlepiej jak potrafili i wyruszyli na bitwę. Sieć tuneli czasem bardzo się wiła, więc musieli się czołgać przez ciasne korytarze lub rozkopywać utworzone jaskinie. Król używał światła pożyczonego od jego brata, by wskazywało im drogę. Cień kołysał się po ścianach tuneli, a światło przysmażało ogony mniejszych robaków. Ostatecznie trafili do szerokiej jaskini będącej komnatą. Była oświecona czarnymi płomieniami i pokryta tym samym polerowanym kamieniem co wieża Króla. W środku znajdował się młody wojownik bardzo podobny do Króla Snów, ale był złoty i przypominał zachód słońca. Zwinięty i skręcony kształt tkwiący za wojownikiem przypominał wielkiego tłustego robaka. Był szlamowaty i pulsował i kiedy tak oboje mu się przyglądali, wojownik dobył nóż i odkroił dwa kawałki ciała potwora. Kawałki te upadły na podłogę i pulsowały. Przed ich oczyma, wyrosły dwa małe robaki ukształtowane z jego mięsa.
„Widzisz Królu?”- odparł Beau- „To tylko jeden robak”
Mówiąc to zaatakował kreaturę. Oczywiście Król Koszmarów nie dopuściłby, żeby Beau uśmiercił wszystkie jego drogocenne owady. Wydał z siebie gwałtowny ryk, a dwa małe robaki stanęły naprzeciwko niego. Stworzyły ze swojego śluzu toksyczną smołę, która bulgotała i rozpuszczała nawet wypolerowany kamień komnaty. Ich paszcze rozwarły się szeroko i skierowały w stronę dwóch Królów. Władca Łąk niemal natychmiast przestrzelił jednego z nich swoją strzałą, przyszpilając go do ziemi i patrząc jak zamienia się w gęstą bulgoczącą jeszcze przez chwilę smołę. Beau zrobił unik i wydobył jeden ze swoich przejmujących głosów, które zamroziło robaka i uformowało go zamrożoną kulkę.
Król Snów wyciągnął kolejną strzałę i wymierzył ją w Wielkiego Robaka. Potwór powstał i próbował owinąć się wokół łucznika, sycząc, ze broń nie może go zranić bo wbije się jedynie w galaretowate ciało, a on nigdy dzięki temu nie osłabnie w żadnej walce. Kiedy srebrny Król był pochłonięty ratowaniem swojego Królestwa, Beau skupiał się nad rzeczami naprawdę istotnymi, a co liczyło się tak naprawdę? Ochronić kamień uwieszony na szyi złotego wojownika. Beau wiedział to, bo był znakomitym łowcą, a łowcy wiedzą, jak właściciele zabezpieczają swoje skarby. To, zdecydował Beau, jest mój cel. W czasie gdy tamci walczyli Beau podążył za Królem Koszmarów.
„Nie obchodzi mnie, dlaczego zawarłeś umowę z Ciemnością”- odrzekł, a jego nóż błyszczał naprzeciwko wielkiego miecza trzymanego przez złotego wojownika. „Nie obchodzi mnie również, że jesteś bratem Księżyca. Ten kamień jest mój. Będę go miał za wszelką cenę”.
Król Koszmarów był bardzo dobrym wojownikiem, bardzo szybkim nawet jeśli był niski. Jednak desperacja sprawiła, że robił dużo błędów i zmieniał co chwilę taktykę, tylko po to by ochronić skarb. Beau doskonale znał to uczucie. Wydobył z siebie dwa głosy, które trafiły do ucha przeciwnika, wprowadzając go w odrętwienie i pozbawiając go równowagi. Przez tą chwilę dezorientacji, Beau zerwał kamień z jego szyi.
Wielki Robak zamarł, już najwyższy czas, bo Królowi kończyły się strzały. Srebrne strzały pokrywały cielsko robaka, które wywoływały u niego ból mogący przyprawić o szaleństwo, ale robaki nigdy nie były zbyt inteligentne i rzadko czuły jakikolwiek ból. Patrzył na Beau, który zdał sobie sprawę, jaką tak naprawdę posiadł moc.
„Mogę rozkazać Robakowi, żeby zjadł Twojego złego brata”- odrzekł Beau
Król Koszmarów, zdając sobie sprawę, że przegrał, nie uciekał i nawet nie próbował.
„Nie”- odpowiedział Król Snów- „Taka jego natura”
Znając Beau i tak by to zrobił, ale mając w sercu kawałek Księżyca, postanowił odwołać Robaka do jego rodzinnych stron i rozkazać mu nigdy już nie powracać na Łąki Snów. Beau zatrzymał sobie serce Robaka, a Król Koszmarów powrócił do własnej wieży, choć raz czując smak porażki.
Jakkolwiek, Beau na tym nie skończył. Rozzłościło go to, że srebrny wojownik i Łapacze nie zrobili nic by bronić się sami. Nie mógł ścierpieć, że Łapacze nie spłacają swoich długów ani nie wiszą nad nimi żadne podatki. Stanął więc na szczycie wieży i ryknął takim głosem, że nawet mgła się rozproszyła pod naporem jego wrzasku, a sny zamilkły na chwilę.
„POSŁUCHAJCIE MNIE!”
Choć raz Łapacze posłuchali.
„NIE MOŻECIE TAK PO PROSTU TYLKO JEŚĆ TYCH SNÓW. MUSICIE MIEĆ W TYM JAKIŚ CEL! PATRZCIE!”- wskazał na jednego z sępów, krążących we mgle w poszukiwaniu Łapaczy lub pozostałości robaków.
„WALCZCIE!”-rozkazał
I jeden z Łapaczy uniósł swoją rurę do góry. Przebił nią serce Sępa, a to co z niego spłynęło było słodkie jak sen. Od tej pory Król miał własną armię, a Beau miał pozwolenie na branie snu jakiego tylko będzie chciał w zamian za pomoc.
I dlatego właśnie miałam tyle przyjemnych snów.
Super seria. Są kolejne części czy to już koniec?
OdpowiedzUsuńbędą, ale chyba niestety tylko w języku angielskim.
UsuńMożesz się podjąć tłumaczenia? Ja z angielskiego jestem niestety słaby.
Usuńpewnie, ale z uwagi na ilość czasu którą mogę na to poświęcić, może to trochę potrwać. Postaram się jak najszybciej :)
UsuńSuper dziękuję bardzo. Z niecierpliwością będę oczekiwał kontynuacji.
Usuń