Nie wiem jak długo już jestem w drodze. Ostatnio, kiedy o tym myślałem podróżowałem już dwa lata. Od tamtej pory musiało minąć sporo czasu. Wiem jedno – już niedługo skończą mi się kryjówki. Nie wiem czy ktokolwiek by mi uwierzył, ale nie mogę się przed nim ukryć. Zawsze dopada mnie w najbardziej niespodziewanym momencie. Najczęściej, kiedy jest późno i jestem sam. Bywa też jednak tak, że dookoła mnie znajduje się mnóstwo ludzi, jest środek dnia, a słońce wznosi się wysoko. Mimo to i tak mnie ściga ignorując otoczenie i zaciekawione spojrzenia. Wówczas zrywam się do biegu czując jego ognisty oddech i groźne spojrzenie na plecach. Czasem słyszę też jego wycie, jest nie z tego świata, ohydne, mrożące krew w żyłach i szalone. Czy on nie ma uczuć? Nie może ścigać kogoś innego? Nie może dać mi choć na chwilę odpocząć? Co za monstrum upatruje sobie jednego człowieka za ofiarę, gdy wokół jest ich tak wielu. Czasami myślę sobie, że po prostu mógłby mnie w końcu dopaść, ale wtedy moje nogi biegną już same, a on zdaje się zwalniać, by cieszyć się tym polowaniem.
W końcu nadszedł ten jeden, wyjątkowy, ostateczny dzień. Zebrałem całą odwagę i odwróciłem się, by ujrzeć istnienie jakiego nie jestem w stanie opisać słowami. Tak okropne było, tak przebrzydłe, tak potworne, tak diabelskie. Zacisnąłem dłonie w pięści i przy użyciu resztek odwagi wykrzyknął w stronę potwora:
- Dlaczego mnie ścigasz?!
- Bo uciekasz – odpowiedział głosem brzmiącym jakby zza grobu – Nie pamiętasz? Sam zacząłeś. Ty uciekałeś, a więc moim zadaniem było cię gonić. Postawiłeś mi się jednak i udowodniłeś swoją odwagę. Gratuluję! Wygrałeś!
Bestia odwróciła się i ruszyła w sobie znanym kierunku, ale zatrzymało ją moje kolejne pytanie:
- Czym jesteś, potworze?
Już nie tak okropne, nie tak przebrzydłe, nie tak potworne i nie tak diabelskie jak wcześniej monstrum spojrzało w moją stronę i rzekło z pełnią wyrozumiałości:
- Sam odpowiedz sobie na to pytanie – i rozpłynęło się tak nagle, jak nagle niegdyś się pojawiło.