30 lip 2011

Pokemon - druga generacja

Mam historię, którą chciałbym opowiedzieć tu, na /x/. To długa historia, więc do frajerów piszących TL;DR (too long; didn’t read – przyp. tłumacza) – to nie historia dla was, więc spierdalać.

Widzicie, jestem prostym studentem mieszkającym w pokoju samotnie. Byłem bardzo podjarany wypuszczeniem gry HeartGold/SoulSilver w USA. Celowo odciąłem się od wszelakiego kontaktu z mediami a także z internetem – co oznacza zero 4chana, zero /v/ (dział na 4chanie dot. gier wideo – przyp. tłumacza), zero Bulbapedii (Wikipedia nt. Pokemonów – przyp. tłumacza) itp.

Jak zawsze byłem bardzo zajęty szkołą tak teraz stałem się kiepskim uczniem. Nie byłem w stanie kupić SoulSilvera w dacie premiery. Gdy moja szkoła skończyła się, zamówiłem SoulSilver na Amazonie (sorry, nie jestem pieprzonym piratem). Dowiedziałem się, że dostarczenie gry zajmie tydzień. Postanowiłem w tym czasie zająć się czymś, więc znowu zacząłem grać w wersję Crystal na moim GameBoy Color.

Jednak, z czego zdałem sobie sprawę dawno temu, moja mama wyrzuciła jąponieważ powiedziałem jej, że mój save „umarł” i nie jestem z tego zadowolony. Wyrzuciła także moją wersję Silver, więc jedyne z czym zostałem to właśnie GameBoy Color. Pojechałem więc do sklepu komputerowego z używanymi grami i zakupiłem wersję Silver – jedyna gra o pokemonach jaką mieli na GBC. 10 dolarów – nawet niezła cena jak na ten sklep.

Wróciłem do domu i zacząłem nostalgiczną podróż. Jednak zaczęły dziać się rzeczy dziwne, a także takie, dla jakich czytacie te historie.

Załadowało się logo Gamefreak, ale zamroziło się. Myślałem, że to error cartridge’a czy coś, więc zresetowałem konsolę. Ponownie zdarzyło się to samo. Wciskałem w kółko A i Start, wciskałem wszystkie przyciski i coś się w końcu stało. Logo zniknęło i ekran był czarny przez kilka sekund. Włączyło się menu. Grałem już, na poprzedniej zapisanej grze. Jednak wybrałem „Continue”, chciałem zobaczyć, jak szło gościowi, który grał przede mną.

Najpierw obczaiłem jego informacje trenerskie. Nazywał się „…”. Nie był zbyt oryginalny.

Potem zobaczyłem jego profil: grał przez 999:99 godzin, miał wszystkie 16 odznak, 999999 Pokedollarów i wszystkie 251 Pokemonów w PokeDexie.

Miał nawet Mew i Celebiego (rzadkie Pokemony w grze – jeśli się mylę, proszę mnie poprawić – przyp. tłumacza), więc myślę, że używał Game Genie (system, który umożliwia oszukiwanie w grach na konsolach Segi i Nintendo – przyp. tłumacza), albo był naprawdę hardkorowym graczem.

Zobaczyłem jego pokemony, żeby dowiedzieć się jaką ma hardą grupę. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że ma 5 Unownów (Pokemony które odpowiadają literom z angielskiego alfabetu – przyp. tłumacza) i jednego, nazwanego HURRY (szybko – przyp. tłumacza). Myślałem, że to jakiś głupi żart osoby która grała przede mną, jednak miałem ochotę zobaczyć profile tych pokemonów, co zresztą uczyniłem. Tak jak oczekiwałem, były to różne litery wśród Unown, wszystkie na piątym poziomie. Niedobrze się czułem – w końcu to był teraz mój alfabet Unown. Jednak jeszcze gorzej poczułem się, gdy okazało się, że Unown są ułożone w wyraz „LEAVE” (uciekaj – przyp. tłumacza).

Szóstym pokemonem, nazwanym HURRY, był Cyndaquil. Wyglądał normalnie, jednak był na piątym poziomie z 1 punktem HP i tylko dwoma atakami: „Leer” i „Flash”. Nie wiem czemu akurat tak był nazwany, ale na chwilę obecną lekceważyłem to. Najstraszniejszą rzeczą było to, że mimo głosu podkręconego do maksimum, żaden z pokemonów nic nie mówił ani nie płakał (co czasami się zdarza). Tylko cisza.

Gdy dowiedziałem się wystarczająco dużo o teamie, zamknąłem to. Zacząłem grać. Byłem ulokowany w miejscu, które wyglądało mi na Bellsprout Tower. Jednak, z jakiegoś powodu nie kręciły się tu żadne NPC (postacie kierowane przez komputer, które może spotkać gracz – przyp. tłumacza). Jeszcze dziwniejszą rzeczą był ten „filar” na środku, nie ruszał się, był pochylony. Nie było muzyki, nie było też żadnej drabinki, wyjścia czy schodów. Albo po prostu tak myślałem.

Kręciłem się kilka minut jednak nic nie mogłem znaleźć. Jednak… To na pewno nie był pokój który widziałem przedtem w Bellsprout Tower. Zaglądałem do przedmiotów, szukałem Escape Rope, jednak plecak był kompletnie pusty. Nie było też żadnego dzikiego Pokemona.

W końcu, poradziłem sobie i znalazłem drabinkę, która była za tym całym „filarem”. Ekran zrobił się czarny, a muzyka w końcu zaczęła grać. Doznałem jakiegoś niespodziewanego uczucia chłodu, gdy rozpoznałem melodię, którą można usłyszeć, gdy słuchasz radia w Alph Ruins pełnego Unownów.

Próbowałem jakoś zorientować się gdzie jestem, lecz to nic nie dało. Postanowiłem użyć Flash. Jednak przed tym włączyłem mojego PokeGear, żeby zmienić tą nieprzyjemną muzykę na coś przyjemniejszego, jednak nie było ani radia, ani telefonu, ani też czasu. Była po prostu mapa, na której był Gold („…” wcześniej, od teraz będę nazywał go Gold) chodzący po środku niczego.

Przypomniało mi się, że Cyndaquil ma Flash, więc wyłączyłem PokeGear i użyłem Cyndaquila. Nie wyskoczył jednak żaden napis w stylu „HURRY użył Flash”. Pokój troszeczkę się rozjaśnił, czego potem żałowałem. Był w mrożącym krew w żyłach kolorze krwistoczerwonym z jakąś szarą drogą wiodącą na południe. Drabinki którą użyłem, by dostać się tu, nigdzie nie było.

Nie miałem wyboru – wybrałem się na południe. Po każdej serii 20 kroków które wykonałem, obraz robił się ciemniejszy, dopóki nie dotarłem do końca. Był tam znak, który oświadczał: ODWRÓĆ SIĘ TERAZ.

Od razu wyskoczyła mi odpowiedź: TAK/NIE. Musiałem jakąś wybrać – ale nigdzie nie było pytania. Zdecydowałem się na tak, mimo, że pytania nie znałem. Ekran zrobił się czarny, usłyszałem dźwięk wspinania się po drabince. Muzyka radia Unown przestała grać i została zastąpiona przez nie-tak-straszną muzykę Poke Fletu.

Byłem w innym pokoju, użyłem ponownie Flesh’a. Nagle wyskoczyło mi: „HURRY nie żyje”, co naprawdę mnie zdziwiło – nie było przecież żadnych sygnałów, że jest otruty, czy coś, a na pewno nie brał udziału w żadnej walce. Szybko zobaczyłem listę moich Pokemonów, ale jego już tam nie było. Co dziwne, nie było żadnego z moich Pokemonów – wszystkie były zastąpione przez 10 Unownów. Zrobiłem to samo co wtedy i przeliterowałem Unowny – oświadczały jasno i wyraźnie: „HEDIED” (on umarł – przyp. tłumacza).

Potem, po tej dziwnej zmianie pokój zdawał się świecić w miejscu jeszcze mniejszego pokoju – wielkości czterech kwadracików. Ścianami były szare cegły, a jeśli było coś w środku – ulotniło się. Poza pokojem był zbiór grobów podobnych do tych z Pokemon Red/Blue. Obszedłem cały pokój, wcisnąłem A – jednak nic się nie stało.

Doszedłem do wniosku, że ta gra jest zhackowana a jakiś chory pokurw sprzedał ją do Gamestop’a (sklep z używanymi grami – przyp. tłumacza). Jednak moja ciekawość była większa, niż rozsądek. Zobaczyłem profil „…” jeszcze raz – postaci Golda brakowało ramion. Wydawał się też jakiś mniej zadowolony, bardziej smutny, nie wiem, nie potrafię tego opisać. Z jakiegoś powodu miał też 24 odznaki, co było niemożliwe.

Po kilku minutach nicnierobienia Gold nagle obrócił się i pojawiła się animacja Escape Rope. Leciał chwilę, następnie obracał się, powoli spadając, jakby się topił.

Po tym ekranie muzyka przestała grać. Po lądowaniu, cały świat wokół Golda był pokolorowany inaczej. Wszystko co było czerwone – teraz było białe. Nawet jego skóra. To wszystko wyglądało, jakby postacie z czarno-białego GameBoya przenieść do GameBoyColor.
Gdy zobaczyłem jego profil po raz kolejny się zdziwiłem – Gold nie miał rąk, a z jego oczu zdawała się cieknąć krew. Miał także 32 odznaki, co zaczynało powoli mi przeszkadzać.

Zobaczyłem Pokemony – 5 Unownów oraz Celebi na poziomie 100. Unowny były teraz na poziomie 15tym, a ich kształty mówiły „DYING” (umieranie – przyp. tłumacza). Zobaczyłem profil Celebiego. Był to shiny Celebi (shiny to bardzo rzadkie pokemony, najczęściej w innym kolorze, podobnie – jak poprzednio, proszę o poprawienie jeśli się mylę – przyp. tłumacza) i był tylko w połowie. Jedna noga, ręka, oko. Miał tylko jeden atak: „Perish Song”.

Byłem w tym samym miejscu co wtedy – Bellsprout Tower – był nawet ten dziwny filar. Wszystko było takie samo, tyle, że czerwone. Poszedłem na północ – czułem, że trwa to wieczność. W końcu spotkałem jakieś NPC, było to kilka kobiet i mężczyzn. Byli rozstawieni po stronach i gapili się na tą kolumnę na środku. Byli bardzo biali i nic nie działo się, gdy podejmowałem jakąkolwiek próbę rozmowy. Szedłem na północ póki ten filar nie znikł i spotkałem Reda. Podszedłem do niego i bez wciskania A od razu zostałem przeniesiony do walki.

Muzyka znowu zaczęła grać – brzmiała jak ta z radia Unown, tylko odwrócona. Postać Golda nie była tradycyjnie odwrócona – była zwrócona do gracza, krwawiły jej oczy, była cała biała i nie miała rąk, a postać Reda była taka jak normalnie w grach z serii GSC prócz tego, że była przezroczysta. Tekst był prosty i mówił „chcę walki”, każdy z nas miał tylko jednego Pokemona, co było dziwne, gdyż przysiągłbym, że miałem ich sześć razem z Unownami. Mój shiny Celebi wydostał się, a jego postać była nadal w połowie. Ten błysk i animacja „Shiny” była inna niż zwykle, a dźwięk był taki, jakby kilkakrotnie użyć ataku „Screech”. Red wysłał normalnego Pikachu, prócz tego, że był na 255 poziomie a jego postać zdawała się mieć łzy w oczach.

W menu „FIGHT/ITEM/PKMN/RUN” miałem tylko opcję ataku. Celebi miał tylko jeden – oczywiście, użyłem go. Z racji tego, że Pikachu miał wyższy poziom, on atakował pierwszy.

„PIKACHU użył CURSE”, co obniżyło jego szybkość a podważyło resztę statystyk. Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek Pikachu mógł używać Curse.

„CELEBI użył PERISH SONG” - w trzech turach, oba Pokemony powinny zginąć – nie wiem, czy mam jakiś wybór.

Od tego momentu nie wracałem już do menu Fight, walka została kontynuowana beze mnie. I z jakiegoś powodu nie było żadnych animacji.

„PIKACHU użył FLAIL”, co nie zadało dużo obrażeń wbrew jego poziomowi i podkręciło jego życie na maksa.

„CELEBI użył PERISH SONG” – nic się nie stało.

„PIKACHU użył FRUSTRATION”, co zadało dużo obrażeń Celebiemu obniżając jego HP do 10.

„CELEBI użył PAIN SPLIT”, co mnie zaskoczyło, przecież nie miał takiego ataku. Teraz HP ich obu wynosiło 150.

„PIKACHU użył MEAN LOOK” – nic to nie dało.

Jak się spodziewałem, na skutek używania Perish Song, mój Celebi umarł. Wyskoczył napis: „CELEBI nie żyje”, a jego postać momentalnie znikła. Z jakiegoś powodu Pikachu w ogóle nie przyjął do wiadomości śmierci Celebiego i użył jeszcze jednego ataku.

„PIKACHU użył DESTINY BOND”

Po tym wyskoczył napis „PIKACHU nie żyje” z powolną animacją znikania. Nie wiadomo dlaczego ja byłem zwycięzcą, a przezroczysty Red powiedział „………”

Po prostu zwariowałem, gdy zobaczyłem, że przezroczysty Red nagle został bez głowy. Nic po sobie nie pozostawił, prócz przezroczystego ciała. W tym momencie walka zakończyła się, a jej obraz powoli znikał wraz z muzyką.

Wróciłem do zwykłego świata wraz z kolejną zmianą w postaci Golda – był przezroczysty niczym Red. Szybko zobaczyłem jego profil – jedyną rzeczą, jaką po nim się ostała była jego głowa z przezroczystą skórą. Głowa została trochę przybliżona, pokazując pustkę w jego oczach. Miał teraz 40 odznak. Wróciłem się i zobaczyłem, że ma 40 odznak. Ponownie cofnąłem i obczaiłem Pokemony. Wszystkie były shiny Unownami na 20 poziomie, które, po przeliterowaniu, mówiły „NOMORE” (nigdy więcej – przyp. tłumacza).

Czułem, że już niedaleko końca. Nie grała żadna muzyka, choć z jakiegoś powodu cały czas czułem, że coś słyszę. Wróciłem do mojego pokoju w New Bark Town. Może w końcu zacząłbym grać w to właściwie, ale kogo chcę oszukać? Wiedziałem, że ten chory pokurw musiał coś zrobić. „Chodziłem” wokół mojego pokoju próbując interakcji z przedmiotami. Bałem się nieco zejść na dół – nie wiedziałem co może mnie tam czekać. Weźcie pod uwagę, że „chodziłem”, bo w rzeczywistości unosiłem się, jak duchy w Diamond/Pearl.

Jak się spodziewałem: radio, komputer, TV nie działały, więc nie miałem żadnego wyboru prócz zejścia na dół. Wszystko wyglądało normalnie, mama była w domu. Po nieudanych próbach interakcji z czymkolwiek w tym domu wyszedłem na zewnątrz. Ku mojemu zdziwieniu, drzwi na południu nie działały. Po prostu przez nie przechodziłem, jak przez pustkę. Szedłem na południe myśląc: co jest kurwa grane? Mój dom zanikał a ja szedłem na południe gdzie była kompletna pustka. Poczułem się dziwnie gdy w nią wkroczyłem, otóż kontur Golda był biały a jego środek czarny. Gdy wszedłem w białą część, Gold z powrotem był czarny a jego środek przezroczysty. Szedłem dalej na południe w ogóle o tym nie myśląc.

Po długiej, długiej drodze w końcu coś napotkałem. Była to zwykła postać Golda. Zagadałem do niej. Powiedział: „Żegnaj na zawsze …” (pamiętajcie, między zawsze a … była spacja) i znikł. Po tym co się stało, wyskoczył ekran: „??? użył NIGHTMARE”, chociaż nie przyniosło to żadnego efektu w tym momencie. Postać Golda znów wirowała jak przy użyciu Escape Rope, identycznie jak poprzednio.

Byłem teraz w małym nawiedzonym pokoju, otoczonym grobami. Pamiętam, że tu byłem, ale teraz nie ma tu żadnej postaci. Próbowałem chodzić – nie dało to żadnego efektu. Żadnego, poza uderzeniem w ścianę. Zobaczyłem profil trenera – nie było postaci Golda. Było napisane, że mam 0 odznak, a obrazki liderów Johto Gym były zastąpione czaszkami.

Sprawdziłem moje pokemony – były to Unowny na 25 levelu. Mówiły frazę, której bałem się przeczytać – „IMDEAD” (jestem martwy – przyp. tłumacza).

Po wyjściu z profilu byłem w pokoju, który skądś pamiętałem. Byłem w nim, ale teraz ściany były inne. Na ścianach był ozdobny tekst z cegieł, którym było: „R.I.P. …”.

Pokój był wielkim grobem, który był w pobliżu innego nagrobka. Gold już nie żył. Prawdopodobnie umarł kilka lat po tym, jak pokonał Reda.

Był młodym trenerem, który oddał całe swoje życie po to, aby zdobywać odznaki i być Mistrzem Pokemon. Niestety umarł, a jego dokonania były zapomniane przez następne generacje (gry Pokemon dzielą się na generacje – przyp. tłumacza).

Nie mogłem uciec, nie mogłem zrobić nic. Próbowałem resetować grę i nic się nie działo. W końcu dałem sobie spokój i zakończyłem ten przeklęty koszmar. Po tym doświadczeniu nigdy nie będę patrzył już na postacie Unownów tak samo. Mówią, że tylko pierwsza generacja ma swoje miejskie legendy i opowieści (np. muzyka z Lavender Town – przyp. tłumacza), ale to w drugiej zobaczyłem to, czego wcale nie chciałem. Być może zagram w SoulSilver, ale nigdy nie przestanę myśleć o tej grze.

2 komentarze:

  1. Ja pier*olę... co to miało być? Szkoda czasu na to. Naprawdę ciekawe!!! Myślałam, że coś strasznego, ale jego po prostu dziwiły postacie i czerwone ściany! I bez takich szczegółów mogło być. Co mnie obchodzi jakiej siły używały w walce pokemony skoro nie znam tej gry i pewnie mało kto ja zna!!! Całą grę opisał idiota... Nie czytajcie, bo nie ma co!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zanim skomentujesz najpierw zagraj, a potem możesz tu postawić swoją opinię mały przyjebie ;)

      Usuń